środa, 18 maja 2011

przeboje z odbiorem gazu

Każdy kto budował wie, jak uciążliwe są załatwienia tej całej otoczki biurokratycznej. Dzisiaj wspomnę, jakie przeboje miałam z odbiorem domu - przez gaz. Gaz zakładany miałam przez EWE, a więc nie jakąś tam małą firmę tylko dostawcę ogólnopolskiego - mówię tu o podłączeniu gazu do posesji. Sami przygotowali projekt, opłaciłam ich specjalistów z naszego terenu. którzy wkopali się do rurociągu, podpięli i postawili specjalną skrzynkę gazową przed ogrodzeniem. Pozostałe czynności wykonywał projektant d/s instalacji gazowych, tj. kolejna mapka - doprowadzenie gazu od ogrodzenia do domu, oraz rozprowadzenie gazu w domu. Wydawałoby się, że wszystko będzie ok, każdy z uprawnieniami, każdy wykonuje swoją część zadania... Ale urzędnicy w nadzorze budowlanym "widzą to inaczej"!!! (czytaj po swojemu). Cztery razy chodziłam z odbiorem, zanim otrzymałam tę wymarzoną decyzję. Zanim to jednak nastąpiło - chodziło o wpis do dziennika budowy odbioru instalacji gazowej przez dostawcę czyli firmę EWE (dodam, że firma z siedzibą baaardzo daleko ode mnie - niemal drugi koniec Polski). Ci twierdzili, że ich nie interesuje podłączenie do domu, bo za to jest odpowiedzialny inwestor (umowę co do odbioru gazu miałam już podpisaną, a więc z ich strony było wszystko ok, tylko czerpać gaz i płacić). Wpisu do dziennika dokonał oczywiście projektant i kierownik do tych spraw oraz wykonawca instalacji z uprawnieniami gazowymi - wszystko jednak było nieważne dla Pani!!!- która siedziała za biurkiem:) Z uporem maniaka odsyłała mnie do uzupełnienia, ja obdzwoniłamm pół Polski, nie dałam spokoju mojemu projektantowi od gazu - ściągał przedstawiciela ekipy montującej gaz w imieniu EWE - przyjechali, dodzwonili się do szefostwa EWE, Ci stwierdzili że nic nie mogą stwierdzać w dzienniku budowy, bo przepisy się zmieniły i Oni nic nie odbierają w domu. tylko do ogrodzenia.
Nie miałam wyjścia - stwierdziłam, że albo uzyskam ten odbiór, albo się totalnie narażę i ... (nie wiedziałam co robić???) Bardzo mi zależało na odbiorze, bo chciałam się przemeldować, no i przejść z taryfy budowlanej na normalniejszą!!!
Podpowiedział mi w końcu projektant od gazu, żeby zarządać przepisu co do wymagań jakie Pani urzędniczka stawia przede mną - moje dotychczasowe argumenty jej nie przekonywały. Tak też zrobiłam - szłam, jak na skazanie, co będzie. Okazało się - całkiem trafnie, że Pani po chwili zastanowienia, zażądała umowy z firmą EWE niby jako potwierdzenia, że jak się zdecydowali dostarczać mi gaz, to przecież wszystko jest w porządku. I tak po okazaniu umowy dostałam upragnioną pieczątkę z decyzją o odbiorze budynku!!!
Nic tak nie cieszy, jak skromna decyzja po długim staraniu... - czyż nie prawda?
Może to na tym polega - moja władza - moja decyzja???

Brak komentarzy: